o doświadczeniu podróży samotnych

Jako tourist guide jako tako się sprawdzam. Odbyliśmy dziś z Bastianem, Sophie i Alice ich pierwszą podróż do miasta. Udało nam się zaliczyć najważniejsze punkty, resztę już pewnie odkryją sami. Bardzo wierzę w moc samodzielnego odkrywania.

 

Porównując trochę ich i moją styuację doszłam do wniosku, że dobrze mi w podróżach samotnych. Wiele rzeczy obserwuję i przeżywam, obserwacje i przeżycia zostawiam w środku i szybko dostosowuję się do panujących warunków. Gdy nie masz obok kogoś, z kim możesz obgadać otaczającą cię nową rzeczywistość nie masz innego wyjścia – albo ją zaakceptujesz albo będziesz się męczyć.

 

Póki co nie mam tęsknot ani specjalnych pragnień. Wszystko czego potrzebuję mam w swoich zasobach lub mogę kupić w mieście. Jedzenie jest dobre i mi nie szkodzi, ciocie starają się też, by każdy z nas miał dobre do życia warunki. W ciągu trzech minionych tygodni okazało się, że bardzo dobrze idzie mi pranie ręczne (a podobno nie jest to typowe dla przyjeżdżających tu gości), także matko moja Tereso chwała Ci za to. Lubię zmywanie mydłem w misce i pomoc dzieciaków przy płukaniu naczyń. Lubię rytuał gotowania wody i przygotowywania herbaty dla wszystkich, którą to czynnością wymieniamy się teraz z innymi wolontariuszami. Gdy idziemy na plac zabaw nie zwracam już uwagi na pokazywanie nas palcami, podobnie jest w mieście. Zaczynam coraz więcej rozmawiać z ludźmi, dziś spotkałam nawet Lilian, która pomogła mi na początku w zakupieniu chleba. Zaczynam mieć znajomych.

 

Odkrywając pewne rzeczy samodzielnie można wiele zyskać. Cieszę się jednak bardzo, że pojawiają się tu ludzie, z którymi mogę tę przygodę przeżywać. Takim człowiekiem była Agata, takimi ludźmi są wolontariusze z Niemiec i mam nadzieję kolejni, którzy jeszcze się tu pojawią.

 

DSCF6649

 

A od początku moimi towarzyszami jesteście Wy i bardzo Wam za to dziękuję.

3 komentarze

  • Anka

    „Bob Budowniczy – Zawsze da radę!” Pamiętasz takie hasło? Inicjały się zgadzają, cała reszta też! Odlotowo jest towarzyszyć Ci w Afryce. A najodlotowsza jest świadomość, że Tobie tam dobrze (bo inaczej by Ci się tak buziuchna nie śmiała). Oby któraś z tych podróżniczych znajomości stała się przyjaźnią. Tego Ci życzę!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *