pożegnanie z Afryką
Opublikowano: 11 marca 2016 /
Komentarze:
2 komentarze /
London Heathrow, Terminal 3. Szczęśliwie pokonane tysiące kilometrów i tylko kawałek dzieli mnie od Polski. Siedzę na ławce i jem chipsy z suszonych bananów (kupione w lotniskowym sklepie).
Myślę.
Myślę, że Jezioro Wiktorii jest tak ogromne, że nie mogłam się nadziwić patrząc na nie z wysoka. Pół roku temu przyleciałam do Ugandy w środku nocy więc nie widziałam nic.
Myślę, że na dworze jest zimno (trochę poczuliśmy wychodząc z samolotu) i że dawno z moich ust przy oddychaniu nie wydobywała się para.
I poza takimi przelotnymi myślami nie myślę nic. Jestem w tak zwanym „nigdzie”, pomiędzy jednym domem a drugim.
A pożegnanie się z Afryką nie jest łatwe.
12:06 Witaj w domu! ????
Oj. Niby do zobaczenia zaniedługo w Sopatowcu, ale fajnie się Cię tutaj czytało…