buro ale dobrze

Przez większość czasu na dworze jest buro. Deszczowo i pochmurno. Słońce, nawet jeśli się pojawia, nie zaszczyca nas długo swoją obecnością. Reakcje ludzkie są podobne jak u nas – samopoczucie średnie, motywacja jeszcze mniejsza.

 

Wymieniamy się w opiece nad Niangomą więc tradycyjny rozkład dnia został nieco zaburzony. Co więcej, myślę, że i my jacyś inni jesteśmy. Lub musieliśmy się inni stać. Już jakiś czas temu Bastian nauczył się prowadzić nasz domowy motocykl (zakupili go trzy lata temu Marta i Rik), teraz z racji na zmiany w szpitalu został zmuszony do przełamania się i jeżdżenia po zmroku. Idzie mu bardzo dobrze. Dużo więcej wychodzimy z domu, korzystamy z boda boda,  wyskakujemy po pieluchy lub chusteczki, rozmawiamy więcej z ludźmi na mieście. W szpitalu też co chwila ktoś pojawia się przy łóżku Niangomy, czasem trzeba nawet umieć grzecznie tego kogoś wyprosić.

 

Niangoma ma się lepiej. Myślę, że mogę nawet powiedzieć, że ma się dobrze. Ufa nam, widać to, komunikuje się z nami (bezsłownie), śmieje. Ja natomiast widzę po sobie, że zmagam się z nowym wyzwaniem. Przebywanie z Promise to skupienie na jednej osobie, na jej każdym geście, ruchu, spojrzeniu. Każde z nich coś oznacza. Czasem trzeba poczekać dłużej (gdy wolno przesuwa się na łóżku by finalnie położyć głowę na twojej nodze lub poprosić o pomasowanie nóg), czasem tylko chwilę (gdy wyciąga rękę w stronę szafki, w której trzymamy jedzenie) – zawsze jednak wymaga to cierpliwości i obserwowania, niekiedy tylko mówienia do niej. Wyzwaniem jest potem powrót do naszego pełnego domu, w którym dzieje się tyle, że aż trudno złapać wątek. To spory dysonans ale z każdym dniem radzę sobie z nim odrobinę lepiej.

 

Dziś poprosiłam Niangomę by podała mi swoje nogi, które chciałam rozmasować i rozprostować. Ćwiczenia chyba lubi na tyle (i czuje się na tyle bezpiecznie), że na końcu zasnęła z nogami na moich nogach. W dziwnej pozycji zatrzymałyśmy się obie, jej nogi na mnie, moje gdzieś w okolicy jej głowy. Ona z butelką w jednej ręce, koniem w drugiej, ja z książką na nosie. Pewnien rodzaj relaksu po intensywnym dniu. Dobrze wiedzieć i czuć, że nam ufa.

3 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *