dom

Szpital opuściłyśmy chwilę po południu. Od momentu przejścia przez próg, wsiadania razem z Promise na boda, machania pielęgniarkom, pracownikom szpitala, doktorowi Godsonowi, sklepikarce, nie mogłam przestać się uśmiechać. Uśmiechałam się przez całą drogę do domu, trzymając przed sobą Promise. Mijani po drodze ludzie również odpowiadali uśmiechem. To szczęście nie do opisania gdy transportujesz kogoś do domu. Do domu, który oznacza pożegnanie z dawnym, nie do końca dobrym życiem. To piękne przenieść kogoś przez próg i obserwować jego pierwsze kroki.

 

Cichy świat Niangomy, świat mówienia oczami, świat wielkiego skupienia zderzył się z naszym światem pełnym głosów, ruchu i dziecięcej radości. Wiele wyzwań przed nami, poczynając od rzeczy małych, kończąc na bardzo dużych. Miłość i życzliwość, którą tutaj dostaje będą dla nas punktem wyjścia i podporą.

 

 

Po południu wraz z Sophią, Alice i Bastianem odwiedziliśmy jeden z domów dziecka działających na terenie Masindi. Mieszka w nim Elen, wolontariuszka z Niemiec, którą niedawno poznaliśmy. Dom istnieje od niedawna, otacza opieką osiemnaścioro dzieci. Budynki (dwa) i otoczenie są bardzo ładne i komfortowe. Nie zdążyliśmy w tak krótkim czasie zapoznać się z dziećmi, na pewno jednak wypadnie nam spotkać się raz jeszcze.

 

 

Dziękuję za Wasze wiadomości, ciepłe słowa, które widzę w Internecie. Dziękuję za Wasze wsparcie okazywane mnie i Window of Life. Dziękuję za zakupione anioły. Jesteście wielcy!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *