miasto stoi otworem!
Rzeczywistość wygląda tak, że Promise zjada wszystko co napotka na swojej drodze. Jakiś dawny nawyk siedzi w niej bardzo mocno, w praktyce nie spuszczamy jej z oka gdy jest na zewnątrz. Póki co bezpieczniej chyba czuje się z dorosłymi, choć nasze dzieci bardzo dobrze ją przyjęły. Potrzebuje czasu by się do wszystkiego przyzwyczaić, by nauczyć się pewnych rzeczy.
Afrykański absurdzik dotknął nas dzisiaj delikatnie swoim chytrym paluszkiem. Każdy z nas po przyjeździe do Ugandy zakupił kartę SIM, traf chciał, że wszyscy w tej samej sieci. Mniej więcej od pół miesiąca sieć ta bombarduje nas wiadomościami o konieczności zarejestrowania swojej karty SIM. Dziś, na 6 dni przed odcięciem linii, poszłyśmy się zarejestrować. W dobie telefonów komórkowych, Internetu (nawet tutaj można mieć Internet w telefonie) idziesz do punktu obsługi klienta, stajesz w jednej z kolejek (chyba wszyscy abonenci mają ten sam czas na rejestrację), legitymujesz się paszportem, wypełniasz papier swoimi danymi… I jeszcze musisz zapłacić im tysiąc szyllingów! Matko jedyno, no naprawdę, szanujmy się.
W pomysłowości swojej zabrałyśmy jednak do miasta Sadhata, Joshuę i Fortunate więc mimo lekkiej złości na absurd wyjście było przyjemne. Dzieciaki zjadły lody, wypiły sodę lub sok wedle preferencji, do domu wróciliśmy zaś boda. Następne razy będą należały do kolejnych dzieci, zamrażarki z lodami i lodówki z napojami stoją od dziś przed nami otworem!
Dodatkowo ekstra zdjęcie na dowód, że czasem gotuję. Tym razem z Sophią przygotowałyśmy na kolację samosa, czyli groszek z czosnkiem i przyprawami zawinięty w trójkąt z ciasta i smażony na głębokim oleju. No pycha, powiem Wam. Następnego dnia w szpitalu poczęstowałam mamę Beatriz. Doceniła.
PS. Gdybyście widzieli Sadhata w mieście, padlibyście ze śmiechu. Pozdrawia wszystkich, których się da. Do pana sprzedającego chapati krzyczy z drugiej strony drogi Hey, mister, how are you?! ale system rozwalił pozdrowieniem policjanta Police, how are you? (Policjo, jak się masz?).
To co u Was dzisiaj – to się chyba nazywa przepych?. Ale to się Wam należy. Brawo Wy.
A czy do jeżdżenia motorkiem potrzebne jest tam jakieś prawo jazdy?
Jeśli nie to może powinnaś spróbować nauczyć się poruszać waszym skoro go macie na stanie? Tydzień nauki i wypady do miasta będą prostsze i szybsze 🙂
Tomasz dobra rada 🙂