gdyby ktoś mi powiedział
Zacznijmy może od tego, że gdyby dwa lata temu ktoś mi powiedział, że zamieszkam w Ugandzie, to bym mu nie uwierzyła.
A dalej… Gdyby ktoś mi powiedział przed czterema miesiącami,
że Sadhat będzie tak pięknie kolorować i nauczy się mówić dziękuję i proszę,
że Bubu będzie chodzić bez niczyjego wsparcia,
że Mesarch będzie mówił po angielsku,
że David będzie czytał książki Sabrinie a Dennis Geoffreyowi,
że Geoffrey zacznie mówić i śpiewać,
że Robert pójdzie do szkoły,
że Judith będzie się uśmiechać,
że Joshua będzie bawić się z Promise,
że Majorien będzie uczyć młodsze dzieci piosenek,
że Promise będzie chodzić ze mną na długi spacer do Miracle Centre i z powrotem,
że zaprzyjaźnimy się tak bardzo z Hope i Goretti,
nie uwierzyłabym mu.
Ani w to, że będę czytać Rwący nurt historii Kapuścińskiego, rozdział o Afryce, pijąc w restauracji afrykańską kawę i obserwując, jak dostawcy dowożą na boda produkty do kuchni. W tym akurat była dzisiaj jakaś magia.
Ponieważ nieuchronnie zbliża się czas wyjazdu, a rozpoczęcie Nowego Roku jest jakąś symboliczną granicą, zaczynam więcej zauważać, cieszyć się jeszcze większą ilością momentów. Patrzę uważniej, staram się chłonąć. Obserwuję nasze dzieci i bardzo, bardzo je wszystkie lubię. Gdybyście tu byli, też byście je lubili, zapewniam Was.
Na zdjęciu Grace i Judith.
Lubię takie wpisy 🙂
Też bym nie uwierzyła, że w sylwestrowy wieczór 2015 roku będę odbierać telefon z Ugandy i nie będzie to żaden dowcip/pułapka! I jeszcze uciesze się z niego bardziej niż z jakiekolwiek świątecznego prezentu… 🙂
Czas wiele weryfikuje, a przy takich małych Człowieczkach widać to najlepiej! Też mam takie motywy… I jest ich coraz więcej 🙂