dotarliśmy do Masindi
Wczoraj pokonaliśmy trasę z Entebbe do Masindi. Do domu dotarliśmy około 14:00 czasu tutejszego, powitanie było bardzo radosne!
Choć od początku naszego pobytu w Ugandzie mam wrażenie, że nic się nie zmieniło, to prawda jest taka, że zmieniło się wiele. Dom i jego otoczenie wygląda inaczej – podwórko jest większe niż 6 lat temu, po raz pierwszy widzę plac zabaw zbudowany w 2017 roku, są króliki, jeden z psów jest inny niż wtedy. Co jednak najważniejsze – zmieniły się dzieci.
Joahua, Fortunate, Sadhat gdy ich poznałam byli jeszcze bardzo mali. Teraz mają po 9 lat i więcej. Najmłodszych nie znałam w ogóle – 6 lat to bardzo długi czas. Są więc spore zmiany, a jednocześnie nie ma zmian.
Odwiedziliśmy dziś pana Mansura, wręczyliśmy mu przywiezioną z Polski ramoneskę. Kojarzyła mu się z czasem, gdy tu mieszkał – przywiózł sobie podobną do Ugandy mając 25 lat. Pan Mansur pomógł nam przemieścić się do szpitala, gdyż w swej nieuważności nieco ucierpiałam na słońcu. Opieka medyczna w Kitara Medical Center jest na szczęście bardzo dobra!
Ach! Pan Mansur poczęstował nas swoimi kokosami. Woda i środeczek są przepyszne!
W domu świętowaliśmy Dzień Kobiet obiadem – spaghetti z bakłażanem i pomidorami. Tutaj jest to święto państwowe więc dzieci nie idą do szkoły.
W kolejnych dniach postaram się zrobić więcej zdjęć w domu. Taki mam plan!
W Masindi jest trochę jak w Marcelowie 😉
Agnes do schrupania. Słodziak.
Szacunek i gratulacje WSZYSTKIM BUDOWNICZYM nowych inwestycji. Dom i otoczenie wyglądają imponująco.
No i poprosimy zdjęcie Pana Mansura w nowej kurteczce.