Maria Ndibwagana w Polsce
Wstyd się przyznać, że było to już tak dawno, a nie znalazło miejsca tutaj. A wydarzenie było to przecież niemałe! Ba, takie wizyty zdarzają się być może tylko raz (oby nie)! W sierpniu tego roku dyrektorka Window of Life Babies Home gościła w Polsce.
Trudno jest mieszkańcom Ugandy przylecieć do Europy. Trzeba starać się o wizę i podać odpowiednią argumentację. Powody przyjazdu Marii (spotkania z darczyńcami, wolontariuszami, wymiana doświadczeń) i dla nas i dla niej miały ogromne znaczenie.
Na jej przyjazd czekałam z niecierpliwością. Maria to dla mnie bratnia dusza, przyjaciółka. Poza tym, przywodzi na myśl piękne wspomnienia. Cieszyłam się tym wyjazdem razem z nią i przeżywałam go bardzo.
Po spotkaniu z przyjaciółmi i wolontariuszami Window of Life w Warszawie udało nam się zaprosić Marię na nocleg i spokojne rozmowy. Czas spędziliśmy w małym, trzyosobowym gronie, podobnie drugi dzień jej pobytu w stolicy. Choć nie przepada za dużymi miastami, była bardzo zadowolona ze wspólnego spaceru. Uwielbia też zapiekanki!
Wiele osób włączyło się w organizację wizyty Marii w Polsce. Udało jej się zobaczyć góry, Kraków, okolice Bielska Białej, Bielawy, centrum Polski. Dzięki Marcie i Rikowi zobaczyła również kilka miejsc w Niemczech.
Podczas kupowania pamiątek powiedziała mi, że wreszcie wie, jak obco muszą czuć się wolontariusze przylatujący do Masindi. Powiedziała, że nas podziwia i dzięki temu wyjazdowi lepiej rozumie nasz punkt widzenia.
Maria wyniosła z pobytu w Europie wiele pozytywnych doświadczeń. Ja natomiast do dziś cieszę się ze spotkania z dawno nie widzianą przyjaciółką.