o czasie
W miejscach w pobliżu równika długość dnia jest zawsze taka sama.
Nie wiedziałam tego przyjeżdżając tutaj, przeczytałam niedawno w jednej z książek dzieci. Faktycznie tak jest – codziennie słońce wstaje przed siódmą rano i zasypia przed dziewiętnastą. My wstajemy chwilę przed nim i zasypiamy chwilę po nim. Dzień trwa tutaj zawsze dwanaście godzin.
Zastanawiałam się niedawno, co tak naprawdę warunkowało u mnie poczucie upływu czasu. Na pewno był to rytm dnia, od poranka przez godziny spędzone w pracy aż po wieczór. Tak upływał dzień za dniem do soboty, która jako dzień wolny wyróżniała się bardzo w kalendarzu. W ten sposób sięs żyło – od weekendu do weekendu. Mijały tygodnie, za nimi miesiące, zmieniały się pory roku. Czuło się, jak wiele czasu upłynęło gorącego lipca do zimnego listopada.
Tutaj czas upływa inaczej. Dzień też ma swój rytm, dzięki sobotom i niedzielom widzisz upływające tygodnie. Czy to jednak coś zmienia? W sumie nie. Jest lekka różnica pomiędzy pogodą, która mamy teraz a tą, która przywitała mnie zaraz po przyjeździe. Teraz pora deszczowa rozhulała się na dobre, generalnie jednak warunki pogodowe są cały czas takie same. Dla nas (przyzwyczajonych do dużych różnic między porami roku) pora roku wcale się nie zmieniła, trwa wieczne lato. Sprawia to czasami, że nie czuję, ile czasu upłynęło od mojego przyjazdu. Jedynym, co pozwala mi policzyć dni i jakość zdefiniować długość mojego pobytu są przyjazdy i wyjazdy innych ludzi. To oni definiują dla mnie czas. Ktoś przyjechał wtedy, wyjechał wtedy… Dzięki temu wiem, że mamy już listopad.
W grudniu dołączy do nas Natalia z Polski, przyjadą na ferie najstarsze dzieci. Ja najprawdopodobniej zamieszkam w hostelu w mieście, bo nie ma już łóżka, do którego mogę się wcisnąć. Cieszę się na tę zmianę, bo podczas tak długiego pobytu jak mój warto doświadczyć jak najwięcej.
Grudzień ciekawy będzie również z innego powodu – planuję odwiedzić jeden z sąsiadujących z nami krajów. Będzie to wycieczka samotna, tylko ja i plecak, ale też wycieczka w określonym celu. I ja i plecak nie możemy się już doczekać! Cieszę się też na myśl o opowiedzeniu Wam o niej.
Czy to będzie wycieczka śladami Stasia i Nel? Uważaj na lwy ( chociaż nie spotkasz już Króla)!
My czytelniki lubimy takie zwroty akcji! Nie mogę się doczekać GDZIE Cię poniesie 🙂
Pozdrawiamy, Czytelniki Trzy
Ps. U nas pogoda zdradziecka, mikroby szaleją w powietrzu i na około smarkanie i charlanie…
Trzymajcie się ciepło!