prezydent przyjeżdża do miasta
Zbliżają się wybory prezydenckie. Od listopada zeszłego roku trwają intensywne objazdowe kampanie kandydatów, część z nich dociera także Masindi. Kampanie to głośna muzyka, parady orkiestr, ludzie tańczący na ciężarówkach i krzyczący przez mikrofon spikerzy. Gdy miasto odwiedza kandydat, nawet całe Kihande skacze w rytm basów z piosenek.
Dziś wizytę składa nam kandydat nie byle jaki, bo urzędujący prezydent Joweri Museveni. Urzędujący przeciągle, bo od trzydziestu lat. Jego kampania ma kolor żółty, od kilku miesięcy uśmiecha się do nas z plakatów w kapeluszu turysty jadącego na safari. Bardzo możliwe, że właśnie teraz rozpoczyna swoje przemówienie na przygotowywanej dla niego od rana scenie.
Wizyta prezydenta to wszechobecni wojskowi, zamknięte ulice i handel żółtymi gadżetami. To poruszenie i tłok w mieście, słyszane naprzemiennie dobre i złe o nim opinie. Wśród bliższych i dalszych znajomych znalazłam jego zwolenników i przeciwników, każdy swoją opinię jakoś uzasadnia. A ja nie mam zdania, bo jak mogę je mieć po tak krótkim czasie mieszkania tutaj.
Podczas przechadzki po mieście z najstarszymi dziećmi starałam się robić zdjęcia. Najtrudniej było na samym miejscu imprezy, żołnierze zakazali używania aparatu. Co chwila mijaliśmy kogoś znajomego, wielu ludzi przyszło by zobaczyć prezydenta. Zgodnie z Natalią stwierdziłyśmy jednak, że wydarzenia polityczne nie są najlepszym miejscem dla białych. Sprawy Ugandy zostawiamy więc Ugandyjczykom.