święto państwowe
Dziś w Ugandzie celebrowano rocznicę odzyskania niepodległości. Z tej okazji dzieci nie poszły do szkoły, w całym kraju odbywają się uroczystości. Odbywają się głównie rano, dlatego niezorientowani muzungu, którzy wyszli z domu po południu nie zobaczyli już w mieście nic niezwykłego. A podobno było naprawdę z pompą.
Poniżej pustki na ulicy, którą wchodzimy do centrum od naszej strony.
Dzień dzisiejszy był dla mnie ważny. Idąc do miasta założyłam nawet jeden z moich niedzielnych „strojów” – święto ludzi, wśród których żyję jest świętem również dla mnie. Myślałam dziś o Ryszardzie Kapuścińskim, który był w Ugandzie dokładnie w tym czasie – w początkach października 1962 roku. Jako korespondent PAP miał relacjonować odzyskanie niepodległości i, z tego co pamiętam, około 7 października poważnie zachorował na gruźlicę. Dwa czy trzy dni leżał nieprzytomny w swoim pokoju, potem znaleziono go i przewieziono do szpitala. Z uroczystości nie zobaczył nic. Ja czułam dziś na plecach oddech historii i cieszę się, że w tym dniu jestem w tym samym niemal co on miejscu.
W Window of Life obchodzimy dziś zaś nasze prywatne święto – trzecie urodziny Roberta. Z tej okazji zjedliśmy uroczysty obiad (w przeciwieństwie do wszystkich poprzednich był bardzo europejski czy amerykański – frytki, kurczak, wołowina, makaron) i bardzo smakował dzieciom. Ja rozsmakowałam się ostatnio w kuchni tutejszej… Czworo muzungu odebrało z miasta tort urodzinowy, który wieczorem ze smakiem zjedliśmy. Jak wiecie, Robert piecze urodzinowe torty z piasku i śpiewa Ale bedej! wszystkim w domu więc moment, w którym to wszyscy zaśpiewali Ale bedej! jemu był dla mnie bardzo wzruszający. Komu jak komu ale jemu to się należało. Moje urodziny zbliżają się wielkimi krokami, wiem już gdzie zamówić tort, w parze z tortem musi iść Cola, a za Colą… Zobaczymy. Może coś polskiego?
Dzień ten należał do bardzo intensywnych. Podczas gdy ciocie rano dzielnie uwijały się w kuchni my zabraliśmy wszystkie dzieci (sztuk 13) na plac zabaw, na którym spędziliśmy dwie godziny.
(Gdy kliknie się na powyższe zyskuję głowę)
Jutro zrywamy się rano i jedziemy z Marią do Kampali. Oby to miasto przemówiło do mnie wreszcie ludzkim głosem, nie tylko krzykiem kierowców boda.
O rany! Urodziny Roberta ???? Życzymy Mu wszystkiego najlepszego ???? Dużo radosnych zabaw i żeby Mu nigdy prawdziwych tortów nie zabrakło! Ściskam Go gorąco i buziaki przesyłam świąteczne! (p.s. A ja też przecież mam urodziny w państwową rocznicę ???? Może nie tak ważną jak Robert ale zawsze to miło mieć z ulubieńcem coś wspólnego)
Ale super. Miałam napisać coś pokrzepiającego, ale tylko uśmiecham się szeroko do ekranu. Nie tylko do Twojej pięknej głowy (cudownie uzyskanej), ale w głównej mierze. Twój uśmiech jest super as always.
Super bedej! Ale bedej Robi!
Pamiętasz? – zanim wyjechałaś, pokazywałaś nam zdjęcia z uroczystości urodzinowej innego małego człowieka.
A teraz – czy Ty jesteś tam naprawdę? Bajka.
Buziaczki.