z życia rodziny
Nasza ugandyjska rodzina ma się bardzo dobrze. Najmłodsza Lorinne powoli uczy się chodzić, Geoffrey wyraża zadowolenie lub prośbę odpowiednio akcentowanym aba!, nieszczęścia zaś artykuuje za pomocą smutnego mamama. Joram rozpoczyna każdy dzień od biegu i podskoków, w ciągu dnia również ciężko go zatrzymać. Marta (o której myślałam że nie potrafi mówić) mówi coraz więcej, często obserwuje zabawy innych mając z tego taką samą radość jak oni. Robert najlepiej czuje się w piaskownicy, gdzie piecze zawzięcie urodzinowe torty i śpiewa wszystkim Happy Birthday (w wersji dla mnie brzmi Ale Bedej Anti!). Fortunate liczy wszystko co napotka na swojej drodze i nazywa kolory, Sabrina pisze na kartkach swoje imię i powtarza litery. Sadhat pomaga mi w zmywaniu i wozi młodszych na rowerze, Joshua ciągle śpiewa i bardzo lubi rysować. Z Godfreyem opracowujemy coraz to nowsze metody gry w „łapki”, a najstarsza Majorinne szybko nadrabia zaległości w szkolnej wiedzy i powoli uczy się czytać.
Czwórkę najstarszych dzieci, które uczą się w szkole z internatem w Kampali, wczoraj odwiedziła Maria. Mają się dobrze i przesyłają wszystkim pozdrowienia.
Ciocia Hope zaraża uśmiechem i podśpiewuje przy gotowaniu, z ciocią Sunny rozmawiamy sporo o naszym życiu, rodzinie, chłopakach i przyjaciołach. Maria czuwa dzielnie nad nami wszystkimi, mierzy się z formalnościami i otacza nas miłością.
Słowem, mimo wyzwań dnia codziennego, fajna ta nasza rodzina. Wkrótce dołączy do niej kolejny mały brat.
Siedzę na dyżurze i wolę czytać relację z Masindi niż pisać, więc będę tu nieco nadaktywna. Dotarło dziś do mnie, że Ty spędzisz tam Święta i Nowy Rok!!! Może trzeba zacząć pisać listy do Ś.M., bo tam do Ugandy, to on ma daleko, więc sama rozumiesz.
Fortunate to jest to pierwsze dziecko w waszym domu?
I czemu one wszystkie mają tę samą fryzurę? Na zdjęciach ze strony Fundacji bywały inne, a teraz jakoś moda na króciutką zapałeczkę zaistniała. Wiem, że to w tym klimacie wygoda, ale czy są jakieś inne przyczyny?
Piękna ta Wasza gromadka. Jak radzisz sobie z ichniejszym angielskim? Ma jakieś naleciałości? Myślę np. o słynnym już EEEE MA NEJMIS MANUELA EEEND AJSINK DATSOL!
Nasza gromada w liczbie pojedynczej zalicza pierwsze próby siadania i tuptania w asekuracji podpaszkowej. Oczekujemy wyrżnięcia się 4 zęba. Wcinamy zielone ogórki – hit na miarę Waszych pieczarek („Otello, pieczarke se uduś).
Jestem zaniepokojona system przesiewającym komentarze spamujących botów od myślących logicznie ludzi. Nie zaliczam się do żadnej z tych grup!
Buziaki ????
Angielski do okiełzania w kilka dni 🙂 Z dziećmi również!
Czy Robert jest tym razem w pomarańczowych spodenkach? (mam do niego słabość)