magia imion
Są w Ugandzie plemiona, w których każdy z członków ma około dziesięciu imion.
Kategoria : halo Masindi
Są w Ugandzie plemiona, w których każdy z członków ma około dziesięciu imion.
czyli usiadłabym ale wstanę.
Gdy obserwuję ostatnio świat dookoła, dochodzę do wniosku, że wszystko rośnie.
Większość zdjęć z naszej wycieczki do Kampali zawdzięczam Bastianowi, Sophii i Alice.
Prawda jest taka, że po raz pierwszy przyszło mi mieszkać tak długo poza moim własnym krajem.
Kolejna wizyta w mieście, znów inna niż poprzednie.
W sobotę Goretti odwiedziła mieszkającą w pobliżu rodzinę by wziąć udział w wydarzeniu zwanym introduction party.
Ostatnimi czasy dzieje się, proszę państwa, sporo.
Grudzień to czas na rozpoczęcie pory suchej, która potrwa do marca.
Spotykam tutaj bardzo dobrych ludzi.
Powrót najstarszych dzieci ze szkoły wniósł do domu nową jakość.
Żyrafy i słonie, Joshua, ja i wszyscy w rodzinie Window of Life życzą Ci, Martko, wszystkiego dobrego!
Piątek dla wielu dzieci oznaczał rozpoczęcie wakacji.
Każdy, kto przyjeżdża w te strony musi nauczyć się tutejszego angielskiego.
Rzeczywistość wygląda tak, że Promise zjada wszystko co napotka na swojej drodze.
Szpital opuściłyśmy chwilę po południu.
Dla Window of Life Babies Home był to ważny dzień.
Szacunek wyraża się poprzez klękanie na kolana.
Przez większość czasu na dworze jest buro. Deszczowo i pochmurno.
Zrozumiałam dziś kolejną rzecz związaną z tutejszymi obyczajami.
W Polsce deszcz sprzyjał często zasiadaniu przed komputerem lub telewizorem i nadrabianiu filmowych zaległości
Trzeba to Afryce przyznać, że traktuje nas naprawdę dobrze. Napastliwi kierowcy boda, hałas Kampali i przebiegli handlarze rozmywają się zupełnie w zderzeniu z serdecznością ludzi z Masindi, z Miracle Centre, z sąsiedztwa.
Czasami trafiają się dni zupełnie inne niż pozostałe.
Bardzo chciałam by Marta i pan Mansur Tembo kiedyś się poznali.
W miejscach w pobliżu równika długość dnia jest zawsze taka sama.
Jest coś fajnego w naszych wieczorach i porankach.
Nawet po półtora miesiąca jest jeszcze miejsce na jakieś pierwsze razy.
Najgorsze są te małe, cichutkie chichoty losu.
Po chorobie świat jest cudowny.
Nie ma co ukrywać, za przybyciem każdego kolejnego dziecka do naszej rodziny kryją się zawsze smutne historie.