Nyabyeya, śp. Tekla Gruszecka
Nie pierwszy raz przyszło mi odwiedzić polski Kościół w Nyabyeya ale pierwszy raz wiozłam ze sobą czyjąś historię.
Kategoria : halo Masindi
Nie pierwszy raz przyszło mi odwiedzić polski Kościół w Nyabyeya ale pierwszy raz wiozłam ze sobą czyjąś historię.
Czy pamiętacie kim jest Gladys?
Niedługo przed wylotem skontaktowała się ze mną ciocia siedmioletniego Olafa.
Gdy się nie widzimy, piszemy listy.
Takie pytanie dostałam dzisiaj w smsie z Polski. Odpowiedziałam inaczej, ale co naprawdę słychać?
Pierwszy pełny dzień w Window of Life Babies Home właśnie trwa. Co czuję? Samą radość!
Pierwsze razy są zawsze niezapomniane.
Wczoraj dotarł do mnie list z Masindi.
Dokładnie rok temu upływał mój pierwszy pełny dzień w Window of Life Babies Home w Masindi.
Dzisiejszej nocy objawiła mi się smutna prawda.
Wspaniała okazja do opowiedzenia o Window of Life zdarzyła się dziś za sprawą znanej mi od głębokiego dzieciństwa Oli.
Budowanie relacji daje możliwość obserwowania zmian.
Wystąpili: Franciszek Borowiecki, Kaligonza William, Ignacy Borowiecki, Kiisa Godfrey, Marta Borowiecka, Murungi Martha, Antonina Borowiecka, Promise, Nassaazi Grace, Tumusiime Majorine, Geoffrey, Kemigisa Sabrina, Buyaka Joshua, Biyaruhanga Mesarch, Talemwa Sadhat, Businge Dennis, czyli dzieci z Window of Life Babies Home i rodziny Borowieckich z Polski. Muzyka: Maurice Kirya 'Mulembe Gwa Kirya’
Przyszedł czas na opowieść o przyjaciołach, czyli ważnych ludziach z otoczenia domu Window of Life, którym zawdzięczam bardzo wiele.
Jak wygląda życie po Ugandzie?
Nigdy wcześniej nie wracałam z półrocznego pobytu w Ugandzie. Powrót do domu w Polsce jest kolejnym nowym doświadczeniem.
London Heathrow, Terminal 3. Szczęśliwie pokonane tysiące kilometrów i tylko kawałek dzieli mnie od Polski.
Ostatnie dni to niespodzianki od przyjaciół, wycieczki, aerobik i bieganie z lokalną grupą sportową (w wykonaniu Magdy i Natalii), niedzielne naleśniki z Nutellą na śniadanie (znów Magda i Natalia, Beti na zmywaku), stopniowe pożegnania, ostatnie odwiedziny (jak u Gladys, która chodzi coraz lepiej lub Pana Mansura, który zdejmuje dla nas kokosy).
Nie ma co się łudzić, do wyjazdu z Masindi zostało osiem dni.
Jesteśmy w okresie przejścia z pory suchej w deszczową.
Szczęśliwym zbiegiem okoliczności przyszło mi dziś odprowadzić do szkoły Mesarcha i Roberta w pierwszym z pierwszych dni ich przygody z edukacją.
Wielka Czwórka (Dennis, Grace, David, William) zniknęła, powróciły czasy ciszy.
Pierwszy semestr nowego roku szkolnego zaczyna się zwykle z początkiem lutego.
Dla obywateli Ugandy dziś ważny dzień – dzień wyborów prezydenckich. W naszym domu o mały włos nie zakupiono radia by móc być z informacjami na bieżąco, przyjechali Joseph i Jonathan by zagłosować w lokalnych komisjach wyborczych. Dzień ten różni się więc nawet dla nas od zwykłego dnia tygodnia. Dla wielu mieszkańców Ugandy to dzień,
W ostatnich siedmiu dniach pięć razy jechałyśmy na boda, trzy razy w matatu, trzy razy autobusem i nawet trzy razy samochodem. Takie liczby oznaczają jedno – podróż. Wybrałyśmy się z Natalią na tygodniową wyprawę, w której tylko rower i samolot nie został przez nas wykorzystany (w ruch poszły nawet łódki). Miałyśmy w tych dniach dużo
Nasze odpowiedzi na pytanie czym jest miłość.
Znów ugościłyśmy się na ślubie i przyjęciu weselnym. W odróżnieniu od pierwszego ślubu, w którym uczestniczyłam w listopadzie, tym razem znałam przynajmniej pana młodego i wymieniłam z nim kilkakrotnie How are you? w Kościele. Przyjęcie weselne odbyło się nie na terenie Kościoła, a w hotelu na drugim krańcu miasta. Para młoda poruszająca się wszędzie
Całe miasto cierpiało dziś znów na brak wody.